Poszliśmy szukać czegoś, czego nie ma i znaleźliśmy coś, czego nie szukaliśmy. Zabłądziliśmy pośród fantazyjnych obiektów będących wypadkową rzeźbiarskiej figuracji i malarstwa abstrakcyjnego wykwitłych na betonowym podłożu. Dostrzegamy w nich echa znanych biologicznych form, ale trudno jest nam poczuć się swojsko wśród tych irrealnych i oszałamiających okazów.
Najnowsze realizacje Norberta Delmana (ur. 1989) są kontynuacją jego wieloletnich zainteresowań zachodzącymi w ciele procesami, ich związkiem z psychiką. Pomimo formy dalekiej od wcześniejszych prac, immanentnie wpisane są we wcześniejszą praktykę, często zasadzającą się na działaniach performatywnych. W projektach realizowanych po zakończeniu studiów na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie artysta poddawał treningom własne ciało wiedziony ciekawością zachodzących w nim przeobrażeń. Rozbudowywał tę koncepcję, dostrzegając w sporcie mechanizmy, które rządzą również światem sztuki (rywalizacja, restrykcje, dyscyplina). Każdy kolejny projekt (praca z osobami osadzonymi w zakładach karnych, stałymi bywalcami siłowni) uzmysławiała mu istnienie wielości pytań dotyczących funkcjonowania ludzkiego ciała, a które zadać można w języku sztuki. Wystawa „Body Over” zorganizowana w Biurze Wystaw w Warszawie (2017) zwiastowała zainteresowanie niewerbalną komunikacją organizmów. Narracja wystawy, zbudowana w sposób linearny, opowiadała o procesie wyswobadzania się z cielesności. Realne ciała kulturystów, rzeźby i instalacje przestrzenne finalnie zostały zderzone z przestrzenią, wykreowaną komputerowo i dostępną dzięki okularom VR. W duchu futurystycznej wizji artysta prognozował formę naszej świadomości funkcjonującej poza ciałem, wyłącznie w przestrzeni wirtualnej.
Prace zaprezentowane w ramach wystawy w HOS Gallery są kontynuacją tej futurystycznej opowieści o tęsknocie za ginącą cielesnością, a także formą spekulacji dotyczącą przyszłej rekonstrukcji fizyczności w całkowicie nowych kształtach. Koncepcja Delmana opowiadająca o ciele poprzedzonym rozwiniętą świadomością otwiera pole dla peregrynacji wyobraźni w odmiennym kierunku niż ten przynależny nam ludziom, którzy najpierw rozpoznajemy własną cielesność i dopiero z czasem rozwijajmy duchowość, mentalność i osobowość. Czy nowe byty funkcjonujące jako świadomość wirtualna zatęskniłyby za ciałem? A jeśli tak, w jaki sposób starałyby się je odtworzyć i w jaką formę chciałyby przyoblec swą rozbudowaną jaźń? Niczym autor powieści z nurtu fantastyki naukowej artysta stara się zaprojektować sposób myślenia i działania bytów z przyszłości – świadomości wirtualnych próbujących odtworzyć fizyczność, pojmując ją jednak w sposób kompletnie odmienny od nas.
Swoją wizję Delman przyobleka w rzeźbiarskie formy, których ciała konstruowane są z niewykorzystanych elementów pozostałych po wcześniejszych pracach. W jego twórczości ważną rolę odgrywa przeświadczenie, że resztki pozostawione w trakcie tworzenia jako materia niczym nie różnią się od tego, co konstytuuje samą pracę. „Skutki uboczne” tworzenia w postaci skrawków, ścinków, odłupków nadal pozostają pełnoprawnym drewnem, metalem, kamieniem, którym w odczuciu Delmana zabrakło szczęścia, aby zaistnieć jako dzieło artystyczne per se. Ponadto artysta forsuje materiały nieczęsto spotykane w rzeźbiarskich realizacjach, między innymi poliuretanowe pianki i plastikowe trytki, sugerując niejako, że plastik, tworzywo cechuje się niezwykłą wytrzymałością będące bolączką współczesnych, w przyszłości zostanie wykorzystane ponownie w celu konstrukcji struktur odpornych na wszelkie niesprzyjające warunki. Elementy wykrawane z płyt MDF oraz sklejki projektowane są przy pomocy technologii komputerowej, następnie pokrywane farbą akrylową przy użyciu aerografu. Delman bawi się zestawieniami kolorystycznymi, które bliższe są raczej środowisku Internetu, reklamy czy gier komputerowych niż naturze. Z nieprzystających elementów tworzy jeden organizm, jednak o bardzo biologicznej formie, budzącej skojarzenia z bytami z pogranicza fauny i flory, wyposażonymi jakby w czułki, macki czy odnogi, kiełkujące i zarazem zapuszczające korzenie.
Pracując nad najnowszymi rzeźbami, artysta powrócił także do koncepcji stanu zapalnego, czyli mechanizmu mającego negatywne konotacje, a jednocześnie inicjującego oczyszczające procesy. Narrację tę zapoczątkował wystawą „S.P.A” w Galerii Foksal (2019). W jej trakcie zaprezentował performence, w którym poddany został bolesnemu masażowi Gua Sha polegającemu na pocieraniu ciała m.in. bawolim rogiem aż do uzyskania krwawych wybroczyn. Doprowadzenie do powstania stanów zapalnych finalnie usprawnia mikrokrążenie krwi i przemianę materii w organizmie oraz zwiększa aktywność komórek. Poszczególne elementy tworzonych przez niego rzeźb pochodzą z różnych opowieści i w widoczny, nietuszowany przez artystę sposób, nie przystają do siebie. Poszczególne człony sprawiają wrażenie mocowanych niemalże siłą, zmuszane do posłuszeństwa, naginane do woli twórcy pomimo oporu i bólu. Owe punkty styku i zarazem niekompatybilności, wokół których narasta i rozwija się cała konstrukcja, przypominają podrażnienia. Dysonans i napięcia wywołane wzmiankowanym niedopasowaniem artysta podkreśla zarówno poprzez plastikowe elementy konstrukcyjne, jak i intensyfikację koloru lub zmianę tonacji. Delman miejsca te określa właśnie „stanami zapalnymi”, sformułowaniem zapożyczonym z medycyny, będącym odpowiedzią organizmu na uszkodzenia i sygnałem alarmującym o obecności zagrożenia symbolicznie odnosi się także do ciała społecznego i funkcjonujących w jego obrębie napięć i konfrontacji.
Według Delmana rzeźba jest najlepszym medium do mówienia o człowieku, poprzez swoją formę snuje bowiem narracje zarówno o istnieniu materii, jak i o samym jej braku. Pustka staje się głównym tematem oraz pretekstem do tworzenia, symbolizuje bowiem naturalny stan ludzkiej jednostki. Szczeliny światła sprawiają, że prace zdają się kruchymi, balansującymi na granicy zatracenia stabilności i realności. Człowiek według artysty jest właśnie pewnego rodzaju zlepkiem wydarzeń i przeżyć z przeszłości, ale i tych sytuacji i obrotów spraw, które w jego egzystencji się nie wydarzyły. Wraz z wiekiem nabywamy wiedzę o nas samych i zaczynamy te braki akceptować.
Najnowsze realizacje są konsekwencją dotychczasowych doświadczeń i ich logicznym przedłużeniem. Za punkt wyjścia dla tego nowego rozdziału twórczości można również uznać doświadczenie kryzysu związanego z pandemią oraz postępującymi zmianami klimatycznymi i degradacją środowiska. Rzeźby Delmana snują opowieść o obecności, świadomości porzucającej cielesność, społecznych relacjach ujętych w sposób abstrakcyjny. Ekspresyjne kompozycje, skrępowane trytkami, dynamiczne wygięte spazmem bólu lub ekstazy, przede wszystkim zawierają w sobie spory ładunek nadziei. Delman podkreśla, że stan zapalny mobilizuje organizm, przynosząc oczyszczenie i ukojenie. Zaś umożliwienie pechowym strzępkom pełnowartościowego zaistnienia, sugeruje, że „druga szansa” czy wręcz drugie życie, nie są tylko mrzonką.
Poszliśmy szukać czegoś, czego nie ma i znaleźliśmy coś, czego nie szukaliśmy. Zabłądziliśmy pośród fantazyjnych obiektów będących wypadkową rzeźbiarskiej figuracji i malarstwa abstrakcyjnego wykwitłych na betonowym podłożu. Dostrzegamy w nich echa znanych biologicznych form, ale trudno jest nam poczuć się swojsko wśród tych irrealnych i oszałamiających okazów.
Najnowsze realizacje Norberta Delmana (ur. 1989) są kontynuacją jego wieloletnich zainteresowań zachodzącymi w ciele procesami, ich związkiem z psychiką. Pomimo formy dalekiej od wcześniejszych prac, immanentnie wpisane są we wcześniejszą praktykę, często zasadzającą się na działaniach performatywnych. W projektach realizowanych po zakończeniu studiów na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie artysta poddawał treningom własne ciało wiedziony ciekawością zachodzących w nim przeobrażeń. Rozbudowywał tę koncepcję, dostrzegając w sporcie mechanizmy, które rządzą również światem sztuki (rywalizacja, restrykcje, dyscyplina). Każdy kolejny projekt (praca z osobami osadzonymi w zakładach karnych, stałymi bywalcami siłowni) uzmysławiała mu istnienie wielości pytań dotyczących funkcjonowania ludzkiego ciała, a które zadać można w języku sztuki. Wystawa „Body Over” zorganizowana w Biurze Wystaw w Warszawie (2017) zwiastowała zainteresowanie niewerbalną komunikacją organizmów. Narracja wystawy, zbudowana w sposób linearny, opowiadała o procesie wyswobadzania się z cielesności. Realne ciała kulturystów, rzeźby i instalacje przestrzenne finalnie zostały zderzone z przestrzenią, wykreowaną komputerowo i dostępną dzięki okularom VR. W duchu futurystycznej wizji artysta prognozował formę naszej świadomości funkcjonującej poza ciałem, wyłącznie w przestrzeni wirtualnej.
Prace zaprezentowane w ramach wystawy w HOS Gallery są kontynuacją tej futurystycznej opowieści o tęsknocie za ginącą cielesnością, a także formą spekulacji dotyczącą przyszłej rekonstrukcji fizyczności w całkowicie nowych kształtach. Koncepcja Delmana opowiadająca o ciele poprzedzonym rozwiniętą świadomością otwiera pole dla peregrynacji wyobraźni w odmiennym kierunku niż ten przynależny nam ludziom, którzy najpierw rozpoznajemy własną cielesność i dopiero z czasem rozwijajmy duchowość, mentalność i osobowość. Czy nowe byty funkcjonujące jako świadomość wirtualna zatęskniłyby za ciałem? A jeśli tak, w jaki sposób starałyby się je odtworzyć i w jaką formę chciałyby przyoblec swą rozbudowaną jaźń? Niczym autor powieści z nurtu fantastyki naukowej artysta stara się zaprojektować sposób myślenia i działania bytów z przyszłości – świadomości wirtualnych próbujących odtworzyć fizyczność, pojmując ją jednak w sposób kompletnie odmienny od nas.
Swoją wizję Delman przyobleka w rzeźbiarskie formy, których ciała konstruowane są z niewykorzystanych elementów pozostałych po wcześniejszych pracach. W jego twórczości ważną rolę odgrywa przeświadczenie, że resztki pozostawione w trakcie tworzenia jako materia niczym nie różnią się od tego, co konstytuuje samą pracę. „Skutki uboczne” tworzenia w postaci skrawków, ścinków, odłupków nadal pozostają pełnoprawnym drewnem, metalem, kamieniem, którym w odczuciu Delmana zabrakło szczęścia, aby zaistnieć jako dzieło artystyczne per se. Ponadto artysta forsuje materiały nieczęsto spotykane w rzeźbiarskich realizacjach, między innymi poliuretanowe pianki i plastikowe trytki, sugerując niejako, że plastik, tworzywo cechuje się niezwykłą wytrzymałością będące bolączką współczesnych, w przyszłości zostanie wykorzystane ponownie w celu konstrukcji struktur odpornych na wszelkie niesprzyjające warunki. Elementy wykrawane z płyt MDF oraz sklejki projektowane są przy pomocy technologii komputerowej, następnie pokrywane farbą akrylową przy użyciu aerografu. Delman bawi się zestawieniami kolorystycznymi, które bliższe są raczej środowisku Internetu, reklamy czy gier komputerowych niż naturze. Z nieprzystających elementów tworzy jeden organizm, jednak o bardzo biologicznej formie, budzącej skojarzenia z bytami z pogranicza fauny i flory, wyposażonymi jakby w czułki, macki czy odnogi, kiełkujące i zarazem zapuszczające korzenie.
Pracując nad najnowszymi rzeźbami, artysta powrócił także do koncepcji stanu zapalnego, czyli mechanizmu mającego negatywne konotacje, a jednocześnie inicjującego oczyszczające procesy. Narrację tę zapoczątkował wystawą „S.P.A” w Galerii Foksal (2019). W jej trakcie zaprezentował performence, w którym poddany został bolesnemu masażowi Gua Sha polegającemu na pocieraniu ciała m.in. bawolim rogiem aż do uzyskania krwawych wybroczyn. Doprowadzenie do powstania stanów zapalnych finalnie usprawnia mikrokrążenie krwi i przemianę materii w organizmie oraz zwiększa aktywność komórek. Poszczególne elementy tworzonych przez niego rzeźb pochodzą z różnych opowieści i w widoczny, nietuszowany przez artystę sposób, nie przystają do siebie. Poszczególne człony sprawiają wrażenie mocowanych niemalże siłą, zmuszane do posłuszeństwa, naginane do woli twórcy pomimo oporu i bólu. Owe punkty styku i zarazem niekompatybilności, wokół których narasta i rozwija się cała konstrukcja, przypominają podrażnienia. Dysonans i napięcia wywołane wzmiankowanym niedopasowaniem artysta podkreśla zarówno poprzez plastikowe elementy konstrukcyjne, jak i intensyfikację koloru lub zmianę tonacji. Delman miejsca te określa właśnie „stanami zapalnymi”, sformułowaniem zapożyczonym z medycyny, będącym odpowiedzią organizmu na uszkodzenia i sygnałem alarmującym o obecności zagrożenia symbolicznie odnosi się także do ciała społecznego i funkcjonujących w jego obrębie napięć i konfrontacji.
Według Delmana rzeźba jest najlepszym medium do mówienia o człowieku, poprzez swoją formę snuje bowiem narracje zarówno o istnieniu materii, jak i o samym jej braku. Pustka staje się głównym tematem oraz pretekstem do tworzenia, symbolizuje bowiem naturalny stan ludzkiej jednostki. Szczeliny światła sprawiają, że prace zdają się kruchymi, balansującymi na granicy zatracenia stabilności i realności. Człowiek według artysty jest właśnie pewnego rodzaju zlepkiem wydarzeń i przeżyć z przeszłości, ale i tych sytuacji i obrotów spraw, które w jego egzystencji się nie wydarzyły. Wraz z wiekiem nabywamy wiedzę o nas samych i zaczynamy te braki akceptować.
Najnowsze realizacje są konsekwencją dotychczasowych doświadczeń i ich logicznym przedłużeniem. Za punkt wyjścia dla tego nowego rozdziału twórczości można również uznać doświadczenie kryzysu związanego z pandemią oraz postępującymi zmianami klimatycznymi i degradacją środowiska. Rzeźby Delmana snują opowieść o obecności, świadomości porzucającej cielesność, społecznych relacjach ujętych w sposób abstrakcyjny. Ekspresyjne kompozycje, skrępowane trytkami, dynamiczne wygięte spazmem bólu lub ekstazy, przede wszystkim zawierają w sobie spory ładunek nadziei. Delman podkreśla, że stan zapalny mobilizuje organizm, przynosząc oczyszczenie i ukojenie. Zaś umożliwienie pechowym strzępkom pełnowartościowego zaistnienia, sugeruje, że „druga szansa” czy wręcz drugie życie, nie są tylko mrzonką.
↑ Back to Top ↑
↑ Back to Top ↑